niedziela, 27 grudnia 2020

149 lat „Po drugiej stronie lustra”

 Dokładnie 149 lat temu, a więc w 1871 roku wydano drugą powieść Lewisa Carrolla - Through The Looking-Glass (Po drugiej stronie lustra). 

Jest to o wiele rzadziej omawiana książka niż Alicja w Krainie Czarów; niektóre adaptacje łączą też wątki z obu części, a czasem te dwie książki są nawet wydawane w jednym tomie. Już za rok okrągła, 150. rocznica - ciekawe, jaką uwagę przyciągnie i czy szykuje się jakieś duże wydarzenie? Z pewnością, jeśli przeciągnie się pandemia, pewne wydarzenia mogą stać pod znakiem zapytania. W 2015 roku głośno było o 150. rocznicy wydania książki o Krainie Czarów. Mam nadzieję, że sequel stanie się równie doceniany. 


John Tenniel


H.S.

poniedziałek, 16 listopada 2020

Rocznica śmierci Alice Liddell

 Dziś przypada dzień śmierci Alice Pleasance Hargreaves, o panieńskim nazwisku Liddell. Niektórzy uważają ją za pierwowzór znanej postaci literackiej - zdania są podzielone. Pewne jest, że to przecież ona i jej siostry miały swój udział w wymyśleniu przez Carrolla pierwotnej wersji książki. Alice Liddell wskazywana jest jednak jako osoba, która poprosiła o spisanie opowieści, dzięki czemu mogła przetrwać w formie rękopisu. Wyniknęły też z tego głosy zachęcające do wydania jej, przez co autor przedłużył oryginalną wersję - i oto mamy jedno z najważniejszych dzieł literatury. 

 Dożyła 82 lat, zmarła w 1934 r. w Westerham, a została pochowana w Lyndhurst. Była żoną gracza w krykieta (chociaż na pewno nie używał flamingów i jeży). Przeżyła mocną stratę, gdy dwóch z jej trzech synów zginęło na froncie I wojny światowej. 

Napis na jej nagrobku głosi: 

GRÓB

PANI REGINALDOWEJ HEARGREAVES

„ALICJI” Z „ALICJI W KRAINIE CZARÓW” 

LEWISA CARROLLA


Ironiczne, że jest głównie zapamiętana przez bycie pierwowzorem postaci, do której porównywanie zaczęło być dla niej uciążliwe. W 1932 r. otrzymała w Nowym Jorku doktorat honoris causa na stulecie urodzin pisarza. Było to z pewnością jej ostatnie publiczne wystąpienie związane z książką, ale też i być może pierwsze oficjalne. Na nagrobku nie ma jej właściwego imienia. Kto pamięta ze starych książek zwroty typu „Pani Tomaszowa”, ten wie o co chodzi. Może i  fikcyjna postać też nosi imię Alice, a bycie imienniczkami to najpewniejsza rzecz, jaka je łączy, ale jej pamięć również istnieje - chociażby dla potomków i tych zafascynowanych jej losami.

środa, 21 października 2020

Martin Gardner zaskakuje

Ostatni poziom metafory w książkach o Alicji jest następujący: że życie, widziane racjonalnie i bez złudzeń, okazuje się nonsensowną historią opowiedzianą przez idiotę matematyka.

- Martin Gardner
(1914-2010)

***

Martin Gardner jest autorem nieprzetłumaczonego jeszcze na polski dzieła The Annotated Alice [Alicja z przypisami]. Jest to tekst książek Carrolla z dodanymi przez Gardnera przypisami przybliżającymi gry słowne, genezę różnych postaci czy odniesienia do życia autora i jego współczesnych. 

Powyższy cytat przytaczam za tekstem Alicja: po drugiej stronie snu Jolanty Hartwig-Sosnowskiej z książki tej samej autorki pt. Wyobraźnia bez granic (Warszawa, 1987, s. 47-48). 


***
Wzorem Roberta Stillera, który w niektórych przypisach do Wyprawy na Żmirłacza podejmuje próbę "interakcji" z Carrollem, mogę jedynie przy okazji podzielić się niezłą uwagą. W jednym z moich snów autor Alicji zasugerował, że "ma gdzieś" wypowiedzi Martina Gardnera. Jacy oni są dla siebie mili :) Ciekawe, czy teraz mają szansę się skonfrontować. Ale potencjał humorystyczny jest, prawda?

poniedziałek, 31 sierpnia 2020

Wrocław - ostatni dzień

 31 sierpnia 1867 - sobota

Wpis z dziennika Carrolla jest bardzo krótki; wspomniany jest w nim kolejny punkt widokowy:

Weszlismy na wieżę Kreutzkirch [Kolegiata Świętego Krzyża i św. Bartłomieja - H.S.], z której można zobaczyć całe Breslau, a także odwiedziliśmy nowy kościół rzymskokatolicki, ten św. Michała, który jest w budowie. Po południu pojechaliśmy do Drezna i dotarliśmy do Hôtel de Saxe około 10:30 po południu.

Porównując to z wpisem Liddona, można zauważyć, że ten drugi wspomniał więcej o ostatnich widokach z miasta:

Breslau. Goldene Gans Haus [Dom / Zajazd pod Złotą Gęsią - H.S.]. Po śniadaniu przeszliśmy przez kościół św. Marii Magdaleny; byłem zachwycony niektórymi obrazami, które tam przetrwały. Potem do Heilige Kreuz Kirche [Kościół Świętego Krzyża, jak wyżej - H.S.], gdzie weszliśmy na wieżę. Wróciliśmy do hotelu, zapłaciliśmy nasz rachunek i wyjechaliśmy do Drezna o 2:15 - dotarliśmy o 10 po południu.

Zaraz po tym Liddon napisał także:

Nasza dzisiejsza podróż - bardzo niemiecka - długie równiny, z interesującymi biegami rzek i miastami w przerwach. Z nich Görlitz i Haynau [Chojnów] wydawały się najbardziej interesujące... Opuściliśmy Breslau z wielkim żalem. 

Alicja w pociągu, scena z książki Po drugiej stronie lustra (1871)
ilustr. John Tenniel
(źródło)

Po wpisach dotyczących współcześnie polskich miast można zauważyć, że Gdańsk i Wrocław wypadły lepiej od Warszawy. 

Była to jedyna podróż zagraniczna Lewisa Carrolla, rozpoczęta 12 lipca, z której powrócił 13 września. Trudno stwierdzić, czy w czasie całej podróży znalazł inspiracje do późniejszych książek, ale na pewno miał okazję zobaczyć wiele nowych miejsc. Myślę, że chociaż w kilku tekstach spotkałam wzmianki o jego wizycie we Wrocławiu, Warszawie i Gdańsku, nadal są to w Polsce mało znane informacje. Jak dotąd nie spotkałam się także z pełniejszym omówieniem tych konkretnych wizyt w anglojęzycznych źródłach - oczywiście, poza jego dziennikiem. Nie są to "przełomowe" wydarzenia, ale na pewno są ciekawostką, która zainteresuje wszystkich polskich fanów Carrolla.

H.S.

Źródła:

Dziennik Dodgsona (Lewisa Carrolla) z podróży do Rosji, PDF po portugalsku: https://docero.com.br/doc/sn15 (link do pobrania)

Dziennik Liddona z podróży / The Russian journal--II : a record kept by Henry Parry Liddon of a tour taken with C. L. Dodgson in the summer of 1867, H. P. Liddon, M. N. Cohen, Lewis Carroll Society of North America, New York 1979 -

https://archive.org/details/russianjournalii00lidd

Victorian Web, The Railway Guide looking at Alicehttp://www.victorianweb.org/art/illustration/tenniel/lookingglass/3.1.html

niedziela, 30 sierpnia 2020

Wrocław - ciąg dalszy

 30 sierpnia 1867 - piątek

Tego dnia Liddon i Dodgson zwiedzają Breslau/Wrocław, zaczynając od wielu kościołów. Liddon wymienia m.in. św. Marii Magdaleny, św. Krzysztofa i św. Elżbiety. Ten ostatni, jak zanotował przyjaciel pisarza, miał najwyższą w Prusach wieżę. 

Kościół św. Elżbiety, któy należał do protestantów od 1528 roku, wspaniały budynek. (...) Weszliśmy na górę [wieży] i cieszyliśmy się niezwykłym widokiem miasta. 

Następnie zjedli posiłek, udawali się do Dominicaner Kirche (kościół dominikanski, być może św. Wojciecha?), ale Carroll źle się poczuł. 

Zabrałem go do hotelu z pewnymi trudnościami - napisał Liddon. Następnie w samotności zwiedzał dalej miasto, ale po nieokreślonym czasie wrócił do Dodgsona, który już czuł się lepiej. Dzień zakończyli wysłuchaniem koncertu na wolnym powietrzu; Liddon był dosyć zmęczony po powrocie.

Ostatnie zdanie jego wpisu brzmi tak:

Dzień był bezchmurny i oboje myślimy, że Breslau był warty dnia, który mu daliśmy. 


Carroll zaczął swoją notkę z 30 sierpnia w ten sposób:

Tego ranka, w pełnym słońcu i przyjemnie pachnącym powietrzu, wędrowaliśmy przez piękne stare miasto i widzieliśmy kościoły, godne uwagi szczególnie z powodu ich wspaniałych proporcji; duża wysokość dała wieżom i przyporom z cegieł oraz smukłym oknom piękno niezależne od ornamentów. 

A trochę dalej:

(...) wspieliśmy się, z dużą trudnośćią na najwyższą wieżę Prus. Zostaliśmy nagrodzeni niesamowitym widokiem miasta i otaczających je wsi, z zakrętami Odry. Liddon sam zwiedzał kościoły po południu, ponieważ nie czułem się wystarczająco dobrze na więcej spacerów, a wieczorem poszliśmy do "ogrodu zimowego", gdzie wysłuchaliśmy nieodzownego koncertu na świeżym powietrzu, który Niemcy tak doceniają.

Wieża kościoła św. Elżbiety współcześnie
(fot. Janusz Krzeszowski, źródło)

H.S.

Źródła:

Dziennik Dodgsona (Lewisa Carrolla) z podróży do Rosji, PDF po portugalsku: https://docero.com.br/doc/sn15 (link do pobrania)

Dziennik Liddona z podróży / The Russian journal--II : a record kept by Henry Parry Liddon of a tour taken with C. L. Dodgson in the summer of 1867, H. P. Liddon, M. N. Cohen, Lewis Carroll Society of North America, New York 1979 -

https://archive.org/details/russianjournalii00lidd

Wrocław.pl, Punkty widokowe we Wrocławiuhttps://www.wroclaw.pl/m8681/punkty-widokowe-we-wroclawiu

sobota, 29 sierpnia 2020

Warszawa - Wrocław

 29 sierpnia 1867 - czwartek

Warszawa: Hotel d'Angleterre. Pobudka o 4. Opuściliśmy Warszawę koleją o 6:30. Bardzo męczący dzień - tak zaczyna wpis z tego dnia Henry Parry Liddon. 

Wiadomo, że jechali między Warszawą a Katowicami (nazwa zapisana jako "Catowitz"). W dzienniku Liddona znajduje się też zdanie K największe i najbardziej interesujące miejsce. W przypisie dodanym przez M. N. Cohena znajduje się informacja, że oryginalne pismo wskazujące nazwę było nieczytelne, ale najprawdopodbniej chodzi o Częstochowę. 

Mieliśmy długą sprawę z paszportami w Sasnowitz [Sosnowiec - H.S.], przed przekroczeniem rosyjskiej granicy. 

(...)

Samo Breslau [Wrocław] jest dużym i dobrze zbudowanym miastem. Dotarliśmy o 8:30 i pojechaliśmy do Goldene Gans [Złota Gęś; Zajazd Pod Złotą Gęsią - H.S.] - z pewnością bardzo komfortowe pokoje, w porównaniu z tymi, w których znaleźliśmy się w Warszawie. W Warszawie powinniśmy byli z pewnością pójść do Hotel de l'Europe [Hotel Europejski].

Jak się okazuje, 8:30 zapisana przez Liddona to godzina ósma, ale... wieczorem. Carroll/Dodgson zapisał bowiem:

(...) o 6:30 byliśmy w drodze do Breslau, gdzie dotarliśmy o 20:30

Ucieszyła go zmiana z rosyjskiego na pruskiego pogranicznika. Według Carrolla chłopi po pruskiej stronie lustra granicy wydawali się mieć więcej indywidualizmu i niezależności

Wybraliśmy Goldene Gans jako hotel i odkryliśmy, że nawet jeśli nie składa złotych jajek, jest z pewnością warta złotych komplementów (...)


Tak prezentował się zajazd na pocztówce z 1900 roku:


Poboczną ciekawostką jest, że w tym samym hotelu zatrzymał się dawniej Juliusz Słowacki, który wielkim poetą był


ulotka reklamowa zajazdu z 1839 r.

Zaczynając pierwszy z postów o ich pobycie we Wrocławiu, polecam krótki artykuł Michała Hernesa, z wypowiedzią Danuty Radomskiej-Filipek, autorki bloga "Lawendowy Kapelusz"
Artykuł można przeczytać tutaj
Danuta Radomska-Filipek należała do Lewis Carroll Society i opublikowała w 2003 roku artykuł na temat polskich tłumaczeń książek o Alicji w ich czasopiśmie. [Uwaga: link pokazuje jedynie spis treści, a nie zawartość wydania.]


H.S.

Źródła:

Dziennik Dodgsona (Lewisa Carrolla) z podróży do Rosji, PDF po portugalsku: https://docero.com.br/doc/sn15 (link do pobrania)

Dziennik Liddona z podróży / The Russian journal--II : a record kept by Henry Parry Liddon of a tour taken with C. L. Dodgson in the summer of 1867, H. P. Liddon, M. N. Cohen, Lewis Carroll Society of North America, New York 1979 -

https://archive.org/details/russianjournalii00lidd

Polska-org.pl, Zajazd Pod Złotą Gęsią (dawny), dostępne na: https://polska-org.pl/512004,Wroclaw,Zajazd_Pod_Zlota_Gesia_dawny.html

Tu Wrocław/ Michał Hernes, Autor „Alicji w krainie czarów” odwiedził Wrocław, https://www.tuwroclaw.com/wiadomosci,autor-alicji-w-krainie-czarow-odwiedzil-wroclaw,wia5-3267-53659.html

piątek, 28 sierpnia 2020

Liddon i Carroll w Warszawie - dzień drugi

 28 sierpnia 1867 - środa

Wpis Lewisa Carrolla z tego dnia jest dosyć krótki. Wynika z niego, że Warszawa nie przypadła mu do gustu. A to pech. 

Spędziliśmy cały dzień wędrując po Warszawie i odwiedziliśmy wiele kościołów, głównie rzymskokatolickich, które prezentują typowy przepych i zły smak, obficie złocone i z masami marmuru wykutego w spirale (...), okropne małe dzieci, które uchodzą za cherubiny. Widzieliśmy jednak kilka dobrych Najświętszych Panien, etc., na ołtarzach. Miasto jako całość jest jednym z najgłośniejszych i najbrudniejszych, jakie widziałem.

Czuję w tym opisie, że na pewno nie był sympatykiem baroku. 

A Liddon?

U niego można znaleźć więcej szczegółów. Oboje wstali wcześnie, ale wyszli z hotelu później niż planowali, ponieważ nie byli zgodni co do planów. 

Wymienia kościoły Karmelitów, Nawiedzenia, Świętego Krzyża - przy tym ostatnim wspomniany jest król Sobieski, który miał swoją rolę w budowie. Dalej św. Kazimierza, Bernardynów i Katedra św. Jana Chrzciciela. 

Po powrocie do kwatery na obiad wyszli znowu i tym razem byli w Ogrodzie Saskim i w luterańskim kościele, o którym nie wiadomo nic więcej. Liddon wspomniał o udzieleniu przez niego wsparcia pewnemu Żydowi-konwertycie, który był w wielkiej niedoli; był porzucony przez Chrześcijan i przez Żydów.

Kościoły Warszawy wyglądają, jakby mogły być bardzo olśniewające po katolickiej reakcji XVII wieku [kontrreformacji]. Jednak przez półtora wieku ewidentnie pogorszyły się. Wszystkie instalacje ołtarzy, etc., wyglądają na wypłowiałe. 

Wygląda na to, że zdanie Liddona o tej architekturze było lepsze, ale dostrzegł pewne zaniedbania. Jak wynika z całego wpsiu, dotyczą albo upływu czasu, albo odrestaurowania w zmienionym stylu. 

Poza tym odntował obecność wielu Żydow na ulicach Warszawy, widoki kapłanów rzymsko- i greckokatolickich.

fragment mapy Warszawy, z XIX wieku, widoczny Ogród Saski


H.S.

Źródła: 

Archiwum Państwowe m. st. Warszawy, Oś saska - okres zaborów https://www.warszawa.ap.gov.pl/saska/21264.html

Dziennik Dodgsona (Lewisa Carrolla) z podróży do Rosji, PDF po portugalsku: https://docero.com.br/doc/sn15 (link do pobrania)

Dziennik Liddona z podróży / The Russian journal--II : a record kept by Henry Parry Liddon of a tour taken with C. L. Dodgson in the summer of 1867, H. P. Liddon, M. N. Cohen, Lewis Carroll Society of North America, New York 1979 -

https://archive.org/details/russianjournalii00lidd

czwartek, 27 sierpnia 2020

Liddon i Carroll w Warszawie - dzień pierwszy

Stwierdziłam, że po napisaniu dwóch postów o tym, co Dodgson i jego towarzysz zobaczyli podczas swojego pobytu w Gdańsku, powinnam także umieścić posty o pozostałych przekazach dotyczących innych obecnie polskich miast. Tym razem kolej na Warszawę - przystanek w drodze powrotnej z Rosji. Mając na uwadze czas zaborów, Warszawa także leżała w granicach Rosji, ale można powiedzieć, że był to powrót z "bardziej rosyjskiej" części. 

 27 sierpnia 1867 - wtorek

Liddon zanotował, że tego dnia zjedli śniadanie o szóstej w Wilnie, a obiad po minięciu Grodna. Podróżowali koleją.

Z notatek Liddona:

Odcinek między Wilnem a Warszawą jest ogólnie nieinteresujący. Na poboczu torów zauważyliśmy w wielu miejscach wysokie krzyże, niektóre na 8 lub 10 stóp - drewniane i w najprostszej formie. Być może zostały wzniesione w miescach, gdzie pochowano poległych w polskiej insurekcji. Ze stacji jechaliśmy wzdłuż Wisły do Hotel d'Angleterre, w Warszawie. Hałaśliwy i niezbyt czysty dom. Zjedliśmy kolację; i spacerowaliśmy wieczorem. Widzieliśmy Teatr i 2 rzymskokatolickie kościoły. 

Dziennik Dodgsona:

Dotarliśmy do Warszawy około szóstej po południu i udaliśmy się do Hôtel d'Angleterre, który wydawał się trzeciorzędnym miejscem. Nasz korytarz jest zamieszkany przez greyhounda, dużego i przyjaznego, który wchodzi do pokoju za każdym razem, gdy drzwi są otwarte przez sekundę lub dwie. Przez chwilę próbował zniweczyć wszelkie wysiłki sługi, który przyniósł nam wodę na kąpiel, ponieważ wypił wodę tak szybko, jak ją przyniesiono.

Udało mi się ustalić, że Hôtel d'Angleterre mieścił się przy ul. Wierzbowej 6. Nazwa oznacza "Hotel Angielski" - zabawna zbieżność pamiętając, że w Gdańsku zakwaterowani byli w Domu Angielskim. 

Dodgson zapisał w swoim dzienniku poprawnie nazwę hotelu, ponieważ w zapiskach Liddona znak ô występuje po prostu jako "o". 

Podobno w tym samym budynku miał zatrzymać się w 1812 r. Napoleon Bonaparte! O ciekawostce wspomina strona budynku opisana przez Fundację Warszawa1939 oraz artykuł Wojtka Ducha Luksusowe hotele przedwojennej Warszawy i ich historia. W jednym z nich spał Napoleon, a trzy działają nadal na portalu historia.org.pl.

Budynek został zburzony w 1939 r. w wyniku działań wojennych.

Grafika zamieszczona w artykule Wojtka Ducha

Współcześnie na tym terenie stoi biurowiec Metropolitan.

Udało mi się dodać wpis z dziennika Carrolla - po pewnych komplikacjach, ponieważ nie mogąc znaleźć wersji angielskiej, musiałam tłumaczyć na angielski i polski portugalskie tłumaczenie, które znalazłam szczęśliwym trafem (pełne!).

Ciekawe, które teatr i kościoły miał na myśli Liddon. Być może rozpoznawalnym teatrem był Teatr Narodowy, zwany w tym okresie Tearem Rozmaitości.

Interesującym akcentem jest też uwaga Liddona o "polskiej insurekcji"; odnosiło się to z pewnością do powstania styczniowego, które wybuchło w 1863 roku. W okresie, kiedy zaczął się zryw, Carroll pracował jeszcze nad rękopisem Przygód Alicji pod Ziemią (Alice's Adventures Under Ground), który ukończył w lutym.

H.S.

Źródła:

Duch, Wojtek (2018), Luksusowe hotele przedwojennej Warszawy i ich historia. W jednym z nich spał Napoleon, a trzy działają nadal - https://historia.org.pl/2018/07/09/luksusowe-hotele-przedwojennej-warszawy-i-ich-historia-w-jednym-z-nich-spal-napoleon-a-trzy-dzialaja-nadal-2/


Dziennik Dodgsona (Lewisa Carrolla) z podróży do Rosji, PDF po portugalsku: https://docero.com.br/doc/sn15 (link do pobrania)

Dziennik Liddona z podróży / The Russian journal--II : a record kept by Henry Parry Liddon of a tour taken with C. L. Dodgson in the summer of 1867, H. P. Liddon, M. N. Cohen, Lewis Carroll Society of North America, New York 1979 -

https://archive.org/details/russianjournalii00lidd


Fundacja Warszawa1939 - Hotel Angielski http://www.warszawa1939.pl/obiekt/wierzbowa-6


Teatr Narodowy - Siedziba https://www.narodowy.pl/o_teatrze,siedziba.html

czwartek, 23 lipca 2020

Carroll i Gdańsk - ciąg dalszy

Kontynuując wątki z mojego ostatniego wpisu, czas na post o ostatnich zapiskach Dodgsona i Liddona z Gdańska.

23 lipca 1867 - wtorek

Z dziennika Dodgsona:
Przechadzaliśmy się i kupiliśmy kilka fotografii, a o 11:39 wyjechaliśmy do Königsberg [Królewiec; obecnie Kaliningrad - H.S.]. Po drodzę natknęliśmy się na największy przykład "Majestatu Sprawiedliwości" jaki kiedykolwiek widziałem. Mały chłopiec był prowadzony do sędziego, lub do aresztu (prawdopodobnie za kieszonkostwo). Wykonanie tego zadania było powierzone dwóm żołnierzom w pełnym umundurowaniu, którzy szli uroczyście, jeden z przodu przed biednym małym łobuzem, a inny z tyłu, z ustawionymi bagnetami, oczywiście, na wypadek użycia, gdyby próbował uciec.
Krajobraz między Danzig a Königsberg [Gdańskiem a Królewcem] jest bardzo nieciekawy. Minęliśmy dworek niedaleko Danzig, z gniazdem na dachu, zamieszkanym przez jakieś duże, długonogie ptaki - żurawie, jak przypuszczam, jak mówią niemieckie książki dla dzieci budują gniazda na dachach i wypełniają ważny moralny obowiązek porywania niegrzecznych dzieci.

Z dziennika Liddona:
Dantzig [sic]: Englisches Haus - Königsberg. Przed opuszczeniem Dantzig po śniadaniu zobaczyliśmy wnętrze Rathhaus [sic] [Ratusza - H.S.] i dwa kościoły z zewnątrz - Św. Gigha [?] i Św. Brygidy. Opuściliśmy Dantzig o 11:35. Jedliśmy obiad w Dirschau [Tczew]

Tu właściwie kończą się pomorskie podróże Dodgsona i Liddona.  Odkrywanie tych fragmentów było dla mnie niezwykłym zajęciem. Sądzę, że takie historyczne ciekawostki z ich wizyty w miastach leżących obecnie w granicach Polski mogłyby stać się bardziej znane. 
Nie sprecyzowano, jakie zdjęcia zakupili w Gdańsku; Dodgson jednak przez wiele lat interesował się fotografią, która rozwiajała się za jego życia. Sam robił zdjęcia i kolekcjonował te wykonane przez innych artystów. 

Z początku miałam nadzieję, że Lewis Carroll zobaczył polskie bociany, ale jak wczytałam się, okazało się, że chodzi o żurawie :) Czy istnieje jednak możliwość, że pomylił żurawie z bocianami? Tego się pewnie nie dowiemy, ale sama świadomość, że odwiedził te tereny jest nową i facynującą myślą!

Gdański Ratusz; fotografie autorki bloga z grudnia 2019:



Ciekawy akcentem w Gdańsku jest posąg Merkurego, widoczny na pierwszym ze zdjęć Ratusza.


Dlaczego zwracam na niego uwagę? Zastanawiam się, czy Carroll patrząc na tę rzeźbę mógł pomyśleć o jej niezwykłym podobieństwie  z posągiem, który bardzo dobrze znał. 

Autor zdjęcia: phaatfreemiguel / timberwolf studios (Flickr)

Merkury wieńczący fontannę znajduję się na dziedzińcu o nazwie Tom Quad w oksfordzkim Christ Church College - w budynkach wokół tego punkty mieszkali Dodgson, a także dziekan Henry George Liddell z dziećmi (wśród nich była Alice Liddell) i żoną. 
Posąg z Gdańska nie posiada kaduceusza; być może zaginął. 

Taki "łącznik" tych dwóch miast jest zdecydowanie magicznym akcentem :)

H.S.

Źródła:
Dziennik Liddona z podróży / The Russian journal--II : a record kept by Henry Parry Liddon of a tour taken with C. L. Dodgson in the summer of 1867, H. P. Liddon, M. N. Cohen, Lewis Carroll Society of North America, New York 1979 -

https://archive.org/details/russianjournalii00lidd

[strony 8-9 dziennika, w całym PDF-ie są to strony 35-36 - wystarczy jednak wyszukać w wyszukiwarce nad stronami hasło "Danzig"]

* uwaga - książka dostępna dla osób, które mogą ją "wypożyczyć" posiadając konto na Archive.org (darmowe)

Dziennik Dodgsona - tym razem odnaleziony w Google Books:
The Russian Journal: And Other Selections from the Works of Lewis Carroll [pseud.], Lewis Carroll,  E.P. Dutton & Company, Incorporated, 1935 - 252 -

https://books.google.pl/books?redir_esc=y&hl=pl&id=d6IEAQAAIAAJ&focus=searchwithinvolume&q=23+july

* uwaga - widoczne są tylko niewielkie fragmenty, więcej można podejrzeć wyszukując różne słowa w wyszukiwarce po lewej stronie; zawsze jest to jednak ograniczony widok książki

Fotografia Merkurego z Oksfordu / phaatfreemiguel / timberwolfstudios - https://www.flickr.com/photos/timberwolfstudios/4550903248/

środa, 22 lipca 2020

Co robił Lewis Carroll w Gdańsku?

Dzisiaj, 22 lipca, mijają dokładnie 153 lata od dnia, który na zwiedzaniu Gdańska spędził Lewis Carroll, a dokładnie - Charles Lutwidge Dodgson.
Nie mogłam nigdzie znaleźć PDF-u w języku angielskim jego dziennika z podróży do Rosji, w trakcie której zatrzymał się w tym mieście. Właściwie, natrafiłam na pewien plik będący jego dziennikiem, ale... To tłumaczenie na portugalski. Nie znam tego języka, więc będę się opierać na jego fragmentach przetłumaczonych online na angielski.
Dopełnieniem tego postu, materiałem, jaki odkryłam znacznie wcześniej, jest relacja napisana przez jego towarzysza podróży, H. P. Liddona. Wersję wydaną przez Lewis Carroll Society of North America mogłam na szczęście znaleźć na portalu Archive.org.

22 lipca 1867 - poniedziałek

Najważniejsza dla mnie informacja - dzięki zapiskom Liddona mogłam zlokalizować miejsce, gdzie się zatrzymali. 

Hotel Englishces Haus in the Langgasse, very near the Rathaus.

Hotel Englishes Haus [Dom Angielski] przy Langgasse [Ulica Długa], bardzo blisko Ratusza.

Englishes Haus to niemiecka nazwa Domu Angielskiego, obszernej gdańskiej kamienicy. Mieści się jednak nie przy ul. Długiej, a przy ul. Chlebnickiej, której niemiecka nazwa to Brotbänkengasse. Sądzę, że Liddon pomylił się z nazwą ulicy, natomiast trudno mieć wątpliwości co do miejsca noclegu wymienionego w dzienniku. Gedanopedia wspomina jednak, że w 1832 roku doszło do połączenia Domu Angielskiego z kamienicą przy obecnym Długim Targu 30.  Budynki tworzyły razem zespół hotelowy, w którym do dyspozycji gości było 18 pokoi. 

... the whole house is 400 years old.

... cały dom ma 400 lat.

Dom Angielski powstał w XVI wieku, więc w XIX wieku miał jedynie 300 lat; trudno powiedzieć, skąd Liddon czerpał informacje, ale raczej chciał zaznaczyć wiek renesansowego budynku. W tym samym zdaniu pada też uwaga (prawdziwa), że przebywali tam angielscy kupcy. Od tego wzięła się zapewne nazwa domu (zobacz tutaj).

***
Budynek istnieje nadal! Niestety, został zburzony w wyniku działań zbrojnych, ale obecnie można podziwiać go po rekonstrukcji. Współcześnie w Domu Angielskim znajduje się siedziba Wydziału Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. 

Poniższe zdjęcia zostały wykonane przez autorkę bloga i pochodzą z grudnia 2019:

front Domu Angielskiego







tylna strona budynku



Co z kolei zapisał Dodgson / Carroll?

Resztę dnia spędziliśmy odwiedzając Dom-Kirche [Bazylika NMP] i odkrywając to fantastyczne i interesujące stare miasto. [podkreślenie - H.S.] Ulice są wąskie i kręte, domy bardzo wysokie i niemal jednolicie zwieńczone wyrafinowanymi frontonami, pełnymi dziwnych łuków i zygzaków. (...) Spędziliśmy trzy godziny w kościele i kolejną na szczycie wieży - 328 stóp i 10 cali wysokości - co daje wspaniały widok na stare miasto, zawiłości Motławy i Wisły, tak jak i na wielki obszar Bałtyku.

Wspomnienie o wieży znajdujemy także w dzienniku Liddona.

Wysokość Wieży to 328 stóp. Platforma między 2 dachami dała nam niesamowity widok na całą zatokę Gdańska [nazwa w tekście - Dantzig  -H.S.], która była pełna parowców i mniejszych statków, tak jak i cały niższy bieg Wisły (Weischel)....

W tym fragmencie obecna jest angielska nazwa rzeki - Vistula, a w nawiasie dodana niemiecka. Podałam też oryginalny zapis "(...) 2 dachami (...)" - w dzienniku po angielsku także zapisano to z użyciem cyfry.

Schodząc z punktu widokowego Liddon poczuł się bardzo zmęczony, później doświadczył bólu głowy. Jak zapisał, po obiedzie poczuł się lepiej i wyruszył na spacer wzdłuż Motławy (Motlau). 

W hotelu była zielona papuga na drążku. Nazywaliśmy ją "Ładny Poll", ale jedynie kładła głowę na obręczy* i patrzyła dumając, w ogóle nam nie odpowiadając. Służący nadszedł, żeby nam powiedzieć o powodzie jej milczenia: "Er spricht nicht English nicht Deutsch" [Nie mówi ani po angielsku, ani po niemiecku]. Wydawało się pechowe, że mówiła tylko po Meksykańsku! [sic - "Mexican"] Nie znając żadnego słowa w tym języku, mogliśmy tylko tego żałować. 

Epizod o papudze zanotował Dodgson, wspomniałam o nim w tym poście.

W części wpisu poświęconej bazylice, Carroll napisał także o tym, że zobaczył w świątyni tryptyk Sąd Ostateczny Hansa Memlinga.


Pisarz i matematyk nazwał go jednym z największych cudów, jakie mógł podziwiać. 

Z pewnością zawiera setki postaci i praktycznie wszystkie twarze są namalowane tak dokładnie jak gdyby były miniaturowymi portretami - niektóre ze złych duchów udowadniają niepowstrzymaną wyobraźnię artysty... Ale są zbyt groteskowe, żeby wzbudzać lęk. 

***
Na razie sądzę, że ten blok ma niewielkie zasięgi, ale jestem pewna, że jako pierwsza osoba piszę szerzej o wizycie Lewisa Carrolla w Gdańsku. Przynajmniej nie znalazłam innego polskiego tekstu, który zawiera więcej szczegółów o tym dniu, chociaż natknęłam się kilka razy na polskie wzmianki o jego obecności w tym mieście. 

Dowiadując się o połączeniu Domu Angielskiego z kamienicą przy Długim Targu nie wiem, z której strony było wejście główne. Podejrzewam, że mogło być tam, gdzie wejście do Domu Angielskiego. W przyszłości planuję jednak próbę odnalezienia drugiej strony ówczesnego zespołu hotelowego.

Postaram się jeszcze napisać krótki post na 23 lipca, dzień, kiedy opuścili Gdańsk - wtedy też pojawiają się pewne wzmianki o mieście. 

Fotografia H. P. Liddona wykonana przez Dodgsona w czerwcu 1867 r.

Fotografia Dodgsona z marca 1863 r. (autor - O. G. Rejlander)

Podróż przez Europę do Rosji była jedyną zagraniczną podróżą Dodgsona. Miała miejsce dwa lata po wydaniu Przygód Alicji w Krainie Czarów, a cztery lata przed ukazaniem się jej kontynuacji - Po drugiej stronie lustra. Nie ma żadnych przesłanek dotyczących jakiejkolwiek inspiracji Gdańskiem w jego późniejszej twórczości. Gdyby istniał jakiś znak takiej teorii, na pewno byłby bardzo cenny dla badaczy jego książek i dla mieszkańców Gdańska. Tymczasem warto się zadowolić tym, że Danzig / Gdańsk był według niego pięknym miejscem.

H.S.

Źródła:

ASP w Gdańsku - Dom Angielski - http://zbrojowniasztuki.pl/alma-mater/siedziby-uczelni/budynki-asp/dom-angielski,1172 (dostęp: 20.07.2020)

Dziennik Liddona z podróży / The Russian journal--II : a record kept by Henry Parry Liddon of a tour taken with C. L. Dodgson in the summer of 1867, H. P. Liddon, M. N. Cohen, Lewis Carroll Society of North America, New York 1979 -
https://archive.org/details/russianjournalii00lidd
[strony 8-9 dziennika, w całym PDF-ie są to strony 35-36 - wystarczy jednak wyszukać w wyszukiwarce nad stronami hasło "Danzig"]
* uwaga - książka dostępna dla osób, które mogą ją "wypożyczyć" posiadając konto na Archive.org (darmowe)

Dziennik Dodgsona z podróżu (PDF w języku portugalskim!) - https://docero.com.br/doc/sn15 [strona 8 w PDF] *uwaga - to plik do pobrania, na stronie internetowej widoczny jedynie fragment

Gedanopedia - Dom Angielski - https://www.gedanopedia.pl/gdansk/?title=DOM_ANGIELSKI (dostęp: 20.07.2020)

Mark Davies, Lewis Carroll's adventures in Russia, dostępne na: https://www.the-tls.co.uk/articles/lewis-carrolls-adventures-russia/ (dostęp: 21.07.2020)

Hatteria Strange, Dodgson w Polsce?! - https://w-krainie-czarow-i-slow.blogspot.com/2018/08/dodgson-w-polsce.html (dostęp: 21.07.2020)

Muzeum Narodowe w Gdańsku - Tryptyk http://www.mng.gda.pl/tryptyk/ (dostęp: 21.07.2020)

Twitter  Lewis Carroll 1867 (@CarrollinRussia) - https://twitter.com/CarrollinRussia

sobota, 4 lipca 2020

4 lipca

Dzień wyjątkowy dla każdego fana powieści Carrolla - zupełny przypadek sprawił, że tego dnia, w 1862 roku została stworzona historia, która rozwinęła się w książkę „Alicja w Krainie Czarów”. Bez niej nie byłoby także „Po drugiej stronie lustra”. 
Mnóstwo języków, na które przetłumaczono książkę; setki, jeśli nie tysiące ilustratorów; miliony czytelników - taki jest dzisiaj skutek. 

Każdy fan ma zapewnię swoją własną historię związaną z tymi książkami. Zapewne w każdym wypadku wspólny jest zachwyt i fascynacja tymi światami. Kiedy pierwszy raz przeczytałam wydanie wypożyczone ze szkolnej biblioteki - dwie części w jednym tomie, tłumaczenie Słomczyńskiego - od razu się zakochałam. 

Pamiętam mgliście, że nawet uwielbiając film Disneya, który obejrzałam na VHS w dzieciństwie miałam przeczucie, że to nie jest oryginalna historia, bo treść książek musi się różnić. 

„Pantha rei” miał powiedzieć Heraklit. Ktokolwiek odwiedzi Oksford nie znajdzie tej samej rzeki, po której płynęli w 1862 roku Dodgson, Duckworth i siostry Liddell. Mimo to warto odwiedzić to miejsce; ja należę do osób, które jeszcze nigdy nie przekroczyły brytyjskiej granicy. Poza obleganymi miejscami (Oksford też do nich należy), to powiązanie z tymi postaciami jest dla mnie głównym powodem do podróży. 

Będę mogła mijać nowe i stare budynki, miejsca, gdzie mogli rozmawiać albo przechodzić; można sobie tylko wyobrazić, o czym mogli rozmawiać. Każdy fan „Alicji” przypomina sobie w takich chwilach, że ludzie, którzy odeszli nadal żyją w swoich dziełach - jak Lewis Carroll. 

Widziałam w internecie kolaże różnych kadrów z filmów i książek z podpisami w stylu „niektóre historie zostają z nami na zawsze”. 
Ta jest właśnie moja. 


czwartek, 2 lipca 2020

Świętowanie po drugiej stronie ekranu

Co roku, 4 lipca lub w okolicach tego dnia, w Oksfordzie, organizowany jest Alice's Day - Dzień Alicji. Ta impreza upamiętnia oczywiście 4 lipca 1862 roku, uznawany za początek historii, którą Lewis Carroll przekształcił w książkę zwaną popularnie Alicją w Krainie Czarów

Tym razem z powodu pandemii koronawirusa nie odbędą się żadne wydarzenia w plenerze. Świętowanie przeniosło się jednak do sfery online.

The Story Museum opublikowało oficjalny post na temat wirtualnych obchodów. W tym roku Alice's Day będzie także kolejną okazją do wspomnienia 200. rocznicy urodzin sir Johna Tenniela - ilustratora obu książek Carrolla. 

Na Facebooku TSM zorganizuje live'a ze wspólnym rysowaniem, na którym będziemy mogli zobaczyć Chrisa Riddella w rozmowie z Nicolette Jones.
Riddell jest brytyjskim ilustratorem; stworzył m.in. ilustrację do przygód Alicji z wydawnictwa Macmillan. To ten sam wydawca, który stoi za oryginalnymi egzemplarzami z lat 60. XIX wieku!

© The Story Museum

O wydaniu więcej można przeczytać tutaj. Jakie to zabawne, że jego nazwisko brzmi podobnie do nazwiska "prawdziwej" Alicji (Riddell - Liddell), a jednocześnie ma w sobie coś z zagadki (ang. riddle - zagadka, np. zagadka Kapelusznika o gawronie i sekretarzyku).

Co jeszcze proponuje na ten dzień TSM?

#PICTURETHIS CHALLENGE
Wyzwanie polegające na odtworzeniu scen z Przygód Alicji w Krainie Czarów lub Po drugiej stronie lustra w domu. Opublikowane zdjęcia należy oznaczać hashtagami #alicesday i #picturethis. Nie ma ograniczeń - zdjęcia ze specjalnymi kostiumami, jednej lub kilku osób, kreatywność nie powinna mieć granic!

Drugim wyzwaniem jest przygotowanie podiweczorku, ale tylko ze składników dostępnych z drzew lub roślin; z tym związane są hashtagi #AliceatOBG oraz #alicesday. Za tą akcją stoi Oxford Botanic Garden and Arboretum (Oksfordzkie Ogrody Botaniczne i Arboretum).

Informacje zaczerpnęłam z plików PDF dostępnych w pierwszym linku.



Źródła:
The Story Museum / Alice's Day July 2020 - https://www.storymuseum.org.uk/about-us/alices-day-1
Facebook The Story Museum - https://www.facebook.com/TheStoryMuseum/

piątek, 26 czerwca 2020

Śmierć Edith

26 czerwca 1876 r. zmarła Edith Mary Liddell, młodza siostra Alice, którą znamy jako pierwowzór Alicji z książek Lewisa Carrolla.
W Przygodach Alicji w Krainie Czarów obecne są także aluzje do Edith - przedstawiona została jako Orlątko (Eaglet), jedno ze zwierząt spotkanych przez Alicję po wydostaniu się z Kałuży Łez. Innym odniesieniem jest Tilly, jedna z trzech sióstr z opowieści Susła. Edith nazywano także w domu Mathildą, a Tilly jest zdrobnieniem tego imienia. Z tą teorią związane są także ukryte znnaczenia w imonach reszty sióstr żyjących na dnie studni; Lacie to anagram Alice, a Elsie brzmi jak inicjały L.C. - oznaczające imiona najstarszej siostry (Lorina Charlotte).

Wiersz otwierający pierwszą książkę, zatytułowany w oryginalne All in the golden afternoon (Pośród złotego popołudnia) także wymienia trzy siostry, które są kolejnymi wcieleniami córek dziekana Liddella. Zamieszczam fragmenty utworu w tłumaczeniu Macieja Słomczyńskiego:

Trójko okrutna! Pragnąć bajek
Wśród sennej tak pogody, 
Od tchu słabego, tak, że piórka
Nie zdmuchnąłby bez szkody! 
Lecz jakże przeciw trzem językom
Jednemu iść w zawody?

„Zaczynać!” Prima niecierpliwa
Wygłasza swe orędzie;
Secunda grzeczną ma nadzieję,
Że „Bzdur w tym wiele będzie!”;
Tertia przerywać chce opowieść
Co chwila, lecz nie częściej.

Edith jest oczywiście trzecią z nich, nazwaną tutaj Tertia.

Przyszła na świat w 1854 r., dwa lata po Alice; umierając miała zaledwie 22 lata i była wówczas zaręczona z Aubreyem Harcourtem. 

Jej śmierć odnotował w dzienniku Dodgson (Carroll):

26 czerwca 1876
Do Oxfordu z W. E. Wilcoxem etc. Po przybyciu byłem głęboko zasmucony na wieść o śmierci (tego popołudna, na zapalenie otrzewnej, po odrze) mojej dawnej przyjaciółki, Edith Liddell.

W tym samym roku pojawia się inny wpis wspominający ją:

11 grudnia 1876
Pani Liddell przyszła obejrzeć fotografie Edith (o których pisałem), jakie wykonałem w 1858, 1859 i 1860; i przyjęła kilka z nich.


Zdjęcie wykonane przez C. L. Dodgsona latem 1858 r., Edith widoczna po lewej:
© National Portrait Gallery, London and the National Media Museum (part of the Science Museum Group, London)

Kolejna fotografia z lata 1858 r., autor ten sam; portret Edith
© National Portrait Gallery, London and the National Media Museum (part of the Science Museum Group, London)

Obraz Trzy siostry - sir William Blake Richmond (1864)
(Edith ponownie po lewej)

Interesujące uwagi zapisał na temat tego portretu Dodgson. Oto, co stwierdził:
(...) ogólnie bardzo ładny obraz. Ina [Lorina] wygląda trochę zbyt surowo i melancholijnie, tak jak myślę, że wyglądałaby siedząc przy nieznajomym. Alice bardzo urocza, ale niezupełnie naturalna. Edith wygląda na najbardziej podobną do siebie z całej trójki. 

(Słowo, które podkreśliłam Dodgson zapisał kursywą, a ponieważ ja wstawiam cały fragment w takiej czcionce, zaznaczyłam go w inny sposób.)

Edith i Alice w obiektywie Julii Margaret Cameron (Siostry), 1872
Na tym zdjęciu Edith ma 18 lat - i ponownie jest widoczna z lewej strony!  Kobieta w białym ubraniu to Alice. 

Edith spędziła życie u boku nieco straszej siostry, która przeszła do historii literatury; umarła zbyt młodo. Nie jest postacią związaną z nadzwyczajnymi dokonaniami. O ile mi wiadomo nie pozostawiła po sobie żadnych dzienników - chciałabym jednak dalej szukać, czy aby na pewno ktoś nie opisał jej ewentualnych prywatnych notatek. Prawdopodobnie rodzice planowali dla niej podobny los jak dla pozostałych córek - po zakończeniu domowej edukacji korzystne małżeństwo. Z powodu nagłej choroby jej życie zakończyło się znacznie wcześniej, niż ktokolwiek by się tego spodziewał. 

Trudno powiedzieć, czy gdyby jej dorosłość naprawdę się rozpoczęła, miałaby szansę na bycie zapamiętaną z jakiegoś szczególnego powodu. Chociaż jest o wiele mniej rozpoznawalna niż Alice, ona także żyje w pewien sposób w Krainie Czarów. Zawsze przywoływana przez historyków i miłośników powieści - zawsze razem z dwiema siostrami, nigdy osobno. 

Była zwyczajną dziewczyną z epoki wiktoriańskiej, która chciała cieszyć się życiem. Mam nadzieję, że skorzystała z niego na tyle, na ile mogła. 

Źródła
Fragmenty dziennika (oryginalnie w języku angielskim) odnalazłam na Twitterze prezentującym wpisy z pamiętnika Dodgsona: Lewis Carroll's Diaries (@DodgsonDiaries)

Strona o Edith Liddell w serwisie National Portrait Gallery

Blog w serwisie Tumblr Books and Art

Fragment książki Diane Waggoner Lewis Carroll's Photography and Modern Childhood dostępny w Książkach Google

Strona o zdjęciu The Sisters J. M. Cameron w serwisie Victoria & Albert Museum Collections

czwartek, 21 maja 2020

Po drugiej stronie

Mimo, że w czasie pandemii trudno nam gdziekolwiek wyjść, można przynajmniej wybrać się na drugą stronę lustra...



Sir John Tenniel


Ralph Steadman

***

Moim grzechem głównym jest lenistwo. Tu powinny się niedługo pojawić posty o oryginalnych książkach i wydaniu, które mam.
W zamian przytoczę anegdotę z dzieciństwa.
Jeszcze na kilka lat przed tym, zanim przeczytałam książkę Carrolla patrzyłam na lustro w moim mieszkaniu. Jest dosyć spore i ma owalny kształt. Pomyślałam sobie, że z pewnego kąta wygląda jedynie jak otwór w ścianie otoczony ramą w złotym kolorze. Sprawia wrażenie, jakby można było przez nie przejść. 
Ciekawe, czemu tak pomyślałam. Teraz to wspomnienie ma dla mnie zupełnie nowe zabarwienie (nie czuję, kiedy rymuję). 
W domu po drugiej stronie lustra wiele rzeczy jest na odwrót. 
Lustro poniekąd wpłynęło na nazwę tego bloga - wpłynął też na niego pewien slogan z kinowego zwiastunu - a także wpłynął fakt istnienia KSIĄŻEK. Stąd w nazwie motyw przejścia, trzecia strona (jak film 3D) i kartka.

H. S. 

poniedziałek, 4 maja 2020

Urodziny pierwowzoru Alicji

Dzisiaj, 4 maja, przypada dzień urodzin Alice Pleasance Liddell - uważanej powszechnie za pierwowzór postaci z ksiażek Carrolla. Powyżej fotografia jego autorstwa z lipca 1860 roku.

Co by było, gdyby nie Alicja? Czy mieliśbyśmy w zamian książkę o Lorinie w Krainie Czarów albo o Edycie (Edith) po drugiej stronie lustra? Trudno w ogóle powiedzieć, czy jej siostry mogłyby ją zastąpić. Wiadomo, że to środkowa z nich, czyli Alice, namówiła autora do spisania jej przygód. Do wydania książki z kolei przekonali go dorośli znajomi.

Manuskrypt pierwotnej wersji opowieści miał na końcu rysunek przedstawiający ją:

Równocześnie, już od poczatku fikcyjna Alicja nie była podobna do swojego odpowiednika. Miała znacznie dłuższe włosy, zdecydowane jaśniejsze. 


Klasyczne ilustracje z pierwszego - publicznego, jeśli można je tak nazwać - wydania podtrzymują tę wersję jasnowłosej Alicji.
Tutaj można obejrzeć zeskanowany rękopis Przygód Alicji Pod Ziemią (Alice's Adventures Under Ground) - w porównaniu do znanej nam później Krainy Czarów ta opowieść jest krótsza, niektóre postacie dodano dopiero podczas przygotowań książki do druku. 
Od kiedy dowiedziałam się o istnieniu tej pierwszej, krótszej wersji, zaczęłam zdawać sobie sprawę z tego, jaką ewolucję przechodziła ta niepozorna historyjka, która odcisnęła piętno na popkulturze.

Czy Alicja z książki to ta sama Alicja, która zamieszkała w Oxfordzie po przeprowadzce z Westminster? Moim zdaniem nie, mimo to jest coś, co je łączy. Przede wszystkim to imię, być może  również jakieś nieczytelne dla nas odniesienia do jej prawdziwych wypowiedzi albo wydarzeń z życia. 

Czwarty maja to rzekomo dzień akcji Przygód Alicji w Krainie Czarów - jednak pewien post widziany na zagranicznym blogu uświadomił mi, że nie musi to być pewnik. Cała jej przygoda okazuje się być snem, a czy mamy wierzyć stuprocentowo dacie usłyszanej we śnie? Nadinterpretacja bądź nie, to kolejny ciekawy trop w rozmyślaniach o powieści.

Nie ważne, czy jako postać historyczna czy wymyślona, Alicja nadal przeżywa wiele przygód w Krainie Czarów, która przekorczyłą granicę papieru. 
Teraz jest już po drugiej stronie, ale nadal o niej pamiętają.

Źródła:


H. S.

niedziela, 12 kwietnia 2020

Wielkanoc


Wszystkim Czytelnikom bloga życzę miłych i spędzonych bezpiecznie świąt Wielkanocy :)
Chociaż obecna sytuacja jest trudna, stosujmy się do przepisów mających zwiększyć bezpieczeństwo.

W moim podwójnym wydaniu książek o Alicji załączony jest krótki tekst napisany przez Carrolla w 1876 roku. Jak wskazuje data, było to już kilka lat po wydaniu drugiej części („Through the Looking-Glass” / „Po drugiej stronie lustra”). Pozdrowienia Wielkanocne dołączono do wydania poematu „The Hunting of the Snark” („Wyprawa na żmirłacza”), który pojawił się w sprzedaży pod koniec marca. 

Tutaj można znaleźć pełny tekst wiadomości od autora [w języku angielskim]: klik!

Gdy będę miała czas, przetłumaczę całość na polski i dodam do tego posta. 

Przyznam, że zanim zdobyłam swoje angielskie wydanie nie miałam pojęcia o istnieniu tego krótkiego tekstu. Moim zdaniem jest ciekawy, ponieważ zwraca uwagę na mniej medialną czy popkulturową stronę Carrolla / Dodgsona - religijność czy szerzej, duchowość. Jedno ze zdań dotyczy tego, że Bóg nie interesuje się tylko i wyłącznie modlitwami, uroczystym zebraniami w kościołach - cieszy Go radość dzieci, cieszą Go zwierzęta. 
To niewielka część książki, umieszczona jako dodatek, ale ukazuje coś istotnego dla zrozumienia biografii pisarza. 

Wesołych Świąt! 

H. S.

piątek, 10 kwietnia 2020

Sto lat!


Całkiem niedawno, właściwie wczoraj, poznałam datę urodzin swojego ulubionego tłumacza książek Lewisa Carrolla. 
Maciej Słomczyński - urodził się 10 kwietnia 1920 r., zmarł 20 marca 1998. 
Jego tłumaczenia „Przygód Alicji w Krainie Czarów” oraz „O tym, co Alicja odkryła po drugiej stronie lustra” wydawano w Polsce w roku 1965 - sto lat po wydaniu oryginalnej książki w Wielkiej Brytanii! 
Dziś z kolei mamy setną rocznicę urodzin tego ważnego dla mnie tłumacza. 

Czytałam mnóstwo książek zagranicznych autorów, które mogłam poznać dzięki ich tłumaczeniom - ale właściwie nie zwracam uwagi na nazwiska tłumaczy. Oczywiście, są tacy, których łatwo się rozpoznaje np. Stanisław Barańczak. Tłumacze to niesamowite osoby. Warto również czytać książki w oryginale, ale i tłumacze są przydatni - w końcu to także niezwykle zobaczyć dzieło w nowej formie. 
Moim zdaniem dobre tłumaczenie powinno być jak najbliższe oryginalnej wersji. Zdarza się jednak tak, że pewne fragmenty są „nieprzetłumaczalne” i zastępowane są czymś zrozumiałym dla odbiorców z innego państwa. Takie zabiegi mogą wzbogacić historię wielu książek. 
Słomczyński nie był pierwszym i nie jest ostatnim polskim tłumaczem Carrolla. Jest jednak tym, który zapadł mi w pamięć - pierwszy raz zetknęłam się bowiem z jego wersją. 

Przyznam się, że do tej pory nie przeczytałam jeszcze w całości żadnego innego tłumaczenia książek o Alicji. Planuję jednak to zmienić, a obecnie najbardziej przyciąga mnie tłumaczenie Grzegorza Wasowskiego, które chcę poznać.
Już w podstawówce zapamiętałam sobie to nazwisko - Słomczyński. Być może wpłynął na to wstęp od tłumacza, zamieszczony na początku podwójnego wydania, jakie wypożyczyłam ze szkolnej biblioteki. 

„Rozpocznij od początku (...) a później czytaj, póki nie dotrzesz do końca: wtedy przestań czytać” - Król Kier w rozdziale XII

To krótkie, lecz niezwykle wprowadzenie wywarło na mnie duże wrażenie. Na zawsze zapamiętałam jego charakterystyczne uwagi. Pierwsza z nich jest często powtarzana: „Alicja” to książka dla dzieci i dla bardzo dorosłych. Dwie książki w jednej. 

Po latach kupiłam podwójne wydanie w języku angielskim; po raz pierwszy przeczytałam te powieści w ich pierwotnym języku. Dzięki temu doceniłam na nowo wiele gier słownych. Uderzyło mnie też to, jak dobrze przełożył je Słomczyński. 

Następca, Robert Stiller (czytałam jego tłumaczenie „Wyprawy na żmirłacza”) uznał, że należy poprawić polską wersję. Myślę, że był ambitny i doceniam go (przynajmniej jego wersję poematu Carrolla, jak wspomniałam, nie czytałam jeszcze innych „Alicji”), ale z drugiej strony miał chyba duże ego. 

W moim sercu nadal jest Słomczyński, z powodu tego pierwszego kontaktu z książkami. Dzięki niemu poznałam ten cudowny absurd Krainy Czarów i Drugiej Strony Lustra. Wiele lat temu, kiedy nie miałam dostępu do wersji angielskiej, a przede wszystkim nie byłam jeszcze na takim poziomie, żeby móc ją zrozumieć w całości, nadal mogłam poznać książki Carrolla. 

Mam sentyment do tamtego wydania z zieloną okładką. Obecnie mam obie książki, lecz wydane oddzielnie; ale to motywuje mnie do szukania tego wyjątkowego wydania. Mimo to nadal jestem niesamowicie szczęśliwa, że je odnalazłam. 

Sto lat to z jednej strony dużo, ale jednocześnie mało w historii literatury. Sto lat po pojawieniu się wyjątkowej książki o Krainie Czarów w Polsce pojawiła się jej nowa wersja. Była bardziej dopracowana względem poprzednich. Wydana w latach 60-tych nadal jest obecna na rynku, a jedną z osób, które mogły się z nią zaznajomić byłam ja. 
Mogę napisać tylko jedno: dziękuję! 

H. S.